piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 15


    
          No i nastał piątek weekendu początek. Większość za pewnie się cieszy ,ale my już nie tak bardzo,
gdyż mamy się pakować i wyjeżdżać do Jastrzębia. Tak jak Michaś wcześniej mi mówił 
mamy zjawić się u rodziców w Wałczu. Od rana 
prasowałyśmy i układałyśmy ciuchy
do walizek. Daga udostępniła nam wszystko co 
potrzebowałyśmy żeby się spakować. 
Michał przyglądał się temu wszystkiemu i śmiał się z nas ,
 jak tam biegamy po jego posiadłości. 
      Gry prasowałam nasze rzeczy, mój kochany rudzielec
 przepadł przez kabel i z wielkim 
hukiem wylądowała na podłodze. Śmiechu miałam z Michałem co nie miara. Jeszcze 
taki plus był tego wszystkiego , że nas kamerował i uwieczniony był także i ten moment.                               Biedna obrażona Nat wstała z podłogi ogłaszając nam , ze ma focha i wychodzi
i sie do nas nie odzywa wyszła z domu zapewne do Maćka. Bo do nikogo innego. 
         Zebraliśmy nasze szanowne tyłki z sofy i poszliśmy za nią . 
Byliśmy jak ninje , iż szliśmy krzakami i za drzewami. Jak się już domyśliliśmy poszła 
do szanownego Maćka M. Zauważyliśmy , że nie witają się jak znajomi 
tylko jak para. Przywitanie z buziakiem i przytulasem to coś znaczyło. 
Dalej działaliśmy jak ninje. Robiąc im zdjęcia, śmiejąc się i kryjąc.
Bo już parę razy Winiar za głośno się zaśmiał i obrócili się , ale w porę sie skryliśmy.
Po półtorej godzinie chodzenia za nimi dostałam wiadomość od mojego 
rudzielca , że będzie za 15 minut w domciu Miśka i to nie sama. 
Nawet nie zdążyłam jej odpisać bo w pośpiechu wracaliśmy do domu.
                     Akurat wyrobiliśmy się 5 minut przed czasem. Nawet dobrze nie usiedliśmy na sofie, 
     a oni już przyszli. Plus był taki , ze wogóle nie zauważyła czegoś dziwnego. 
 Spojrzałam na Michała, który ledwo co powstrzymywał się od śmiechu.
 Więc przerwałam ta katorgę Miśka i zapytałam:
      - A wy czegoś czasem nie chcecie nam powiedzieć ?
      - O czym ty mówisz?- odpowiedziała Nata pytaniem na pytanie
      - Ty już dobrze wiesz o co mi chodzi. - powiedziałam trochę podnosząc głos. 
      - Ale ja nie wiem o co ci do cholery chodzi. - tak samo podniosła głos. 
      - Dobra mniejsza o to.- odparłam zrezygnowana. 
      - Nie żadne mniejsza o to, tylko powiedz o co ci chodzi ! - krzyknęła zdenerwowana
      -Nie krzycz na mnie . - odpowiedziałam spokojnie.
      - No to mów. 
      - Kiedy chciałaś mi powiedzieć , ze spotykasz się z Mackiem?- zapytałam 
      - Co ?!- zdziwiona ponownie krzyknęła.
      - Dobrze słyszałaś. To teraz nie udawaj .
      - Serio, ja nie wiem co ty sobie uroiłaś! - krzyknęła zdenerwowana kolejny raz z kolei. 
      - Ja ! Proszę Cię , a co to jest jakieś buziaki, chodzenie za rączkę i takie tam. 
      - Co ty mnie śledzisz? - zapytała podniesionym głosem. Nic jej na to nie odpowiedziałam wiec dodała : 
      - Ja pierdole, nie wiedziałam, ze taka jesteś. Mogłaś mnie normalnie się o to zapytać, a nie podchody robić ! - krzyknęła w moją stronę , a w moich oczach zebrały sie łzy. 
      - I co teraz nic nie powiesz?- zadała pytanie i dodała - Nawet prosto w oczy nie spojrzysz?
                Uniosłam głowę i spojrzałam na nią widać było nawet bardzo jaka jest wkurzona. Wstałam z fotela i powiedziałam cicho przechodzą obok niej - Przepraszam. 
    Poszłam do pokoju przekręcając zamek , rzuciłam się na łóżko i wtedy dałam upust emocjom.  
Po prostu rozpłakałam się jak mała dziewczynka.
 Nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz się z nią pokłóciłam, choćby o coś takiego. W dalszym ciągu płacząc wstałam z łózka i kończyłam pakowanie wszystkich rzeczy. Nie 
zauważyłam jak to szybko minęło. Po prostu spakowałam się otwierając zamek o
d drzwi i poszłam usiąść na podłogę, opierając się plecami o łóżko. W pokoju siedziałam 
już dobre dwie godziny. z mojego rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Powiedziałam ciche
"proszę" , ale chyba było tak słyszalne, ze drzwi do pokoju się otworzyły , a w nich ... 
.... Zobaczyłam Michała z sokiem i kanapkami w reku. Zauważył moja spakowaną walizkę na środku pokoju. 
     - A ty dokąd mała ?- zapytał podając mi tackę 
     - No jak to gdzie? Przecież z Dzikiem miałam jechać do rodziców to jadę . - odpowiedziałam.
     - Rozumiem . Natalia po waszej kłótni powiedziała mi co i jak. I .... - przerwałam jego wypowiedź.
     - Nie Michał nie chcę tego słuchać. Za 20 minut zbieram się . - mówiąc to upiłam kilka łyków soku.
     - Jasne, rozumiem. Nie będę Cie zatrzymywał , ale obiecaj, ze jeszcze tu przyjedziesz. 
     - Obiecuję. - odpowiedziałam wgryzając się w kanapkę. 
     - Dobra mała zjedz, wypij i jak już będziesz się zbierać to zejdź się pożegnać. 
     - Ok.
 Winiarski wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą. Dokończyłam jeść kanapki i pić sok. Ogarnęłam się jeszcze, spakowałam kosmetyki i zeszłam na dól. Akurat siedzieli wszyscy w salonie zapatrzeni w ekran telewizora.
     - Ekchm. - chrząknęłam - to ja będę się zbierać.  Natalia dziwnie się na mnie patrzała zresztą Maciek też, tylko Misiek wstał się pożegnać.
     - Myślę , że wiesz co robisz. - szepnął mi do ucha.
     - Wiem co robię. - powiedziałam i odsunęłam się od niego.
     - Ej Julka wszystko będzie dobrze.
     - Dobra idę . Cześć. - chwyciłam za uchwyt od walizki i wyszłam. Na dworze zadzwoniłam do Alka , że wyjeżdżam i przepraszam, że jadę bez pożegnania. Zrozumiał , życząc mi dobrej drogi. Włożyłam walizkę do bagażnika , wsiadłam za kierownicę i odjechałam. Do brata zadzwoniłam , ze będę późnym wieczorem i żeby na mnie nie czekał. Zdziwiony był trochę, ale życzył mi dobrej drogi. Wyłączyłam telefon żeby nikt nie dzwonił. Droga minęła mi bardzo dobrze, choć o 1.30 byłam pod blokiem. Wzięłam swoją torebkę i walizkę. Wjechałam windą na 3 piętro . Bez problemu otworzyłam drzwi do mieszkania i po cichu weszłam do niego. Misiek zapewne spał, bo jutro, a raczej dzisiaj jedziemy do rodziców. To musi być wypoczęty przed długą jazda. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i poszłam spać do swojego pokoju. zasnęłam bardzo szybko, gdyż byłam po całym dniu zmęczona.
         Obudziłam się koło 9 , ponieważ nie mogłam spać, bo jakieś trzaski było słychać , a z pewnością był to Michaś, który wstał. Długo nie leżąc  poszłam do łazienki. Wyszłam odświeżona i ubrana po 45 minutach. Braciszek był tak miły, że zrobił mi śniadanie, które szybko zjadłam. Nie byłabym sobą gdybym nie powiedziała mu czemu przyjechałam. Zdziwił się, że po tylu latach pokłóciłam się z Natalią. Urwałam temat, gdyż nie miałam ochoty już na tą rozmowę. Wróciłam do pokoju tylko po torebkę, komórkę i kilka ubrań. Telefon był nadal wyłączony wiec postanowiłam go włączyć. Miałam kilka wiadomości i tylko trzy nieodebrane połączenia od: brata, Winiara i Alka. Napisałam szybko wiadomość do Alka i Michała, żeby się nie martwili.
         Zabrałam z Miśkiem to co było nam potrzebne i obraliśmy kurs : Wałcz. Droga ciągnęła się niemiłosiernie długo , gdyby nie te pieprzone korki to już dawno byśmy byli u rodziców w domu.
   Kolo godziny 17 zameldowaliśmy się pod domem państwa Kubiak. Michaś wyciągną walizki z bagażnika i podeszliśmy do drzwi. zapukałam dwa razy tak jak zawsze to robiłam, gdy dom był zamknięty. Usłyszeliśmy kroki i drzwi momentalnie się otworzyły .
       - Dzieci nareszcie jesteście ! - przywitała nas mama
       - Mamuś , milo Cię widzieć , ale puść nas. - rozluźniła uścisk nasza rodzicielka.
Wchodzimy do tego samego praktycznie nigdy nie zmienionego korytarza i zdejmujemy kurtki oraz buty. Zabieramy swoje walizki i przemieszczamy się do sporego salonu. Oczywiście jak zwykle tata siedzi na swoim fotelu i ogląda mecz tenisa.
       - Cześć tato.- mówi Michał przerywając zafascynowanie meczem.
       - O dzieci moje kochane. Jak ja was dawno nie widziałem . - wstaje z fotela i wita się z nami.- Opowiadajcie , co tam u was w Jastrzębiu słychać.
       - U nas no bardzo dobrze.- odpowiada Misiek.
       - To dobrze. Myślę, że nie kłócicie się o głupoty.
       - No skądże. - mówię
       - A Michał wogóle pilnuje Cie tam? - pyta mama
       - Mamo nie mam pięciu lat, ale pilnuje mnie.- odparłam.
       - To cieszę się. Dzieciaki , a nie chcecie czegoś zjeść? - zapytała rodzicielka.
       - A co jest ? - spytałam równocześnie z Michałem
       - To co uwielbiacie, czyli spaghetti, plus na deser ciasto czekoladowe.
       - Zajebiście ! - krzykną uradowany Misiek.
       - Michał , hamuj się. I zapraszam do stołu. - powiedziała mama
       - Dobrze, przepraszam.
 Po zjedzonym obiedzie i pysznym cieście posiedzieliśmy jeszcze z rodzicami i później każdy poszedł do swojego starego pokoju. Oczywiście w moim nic się nie zmieniło plakaty na ścianach, medale i puchary na biurku oraz na komodzie no i książki na półkach. Po prostu wszystko było na swoim miejscu.

______________________________________________
Taadaam ! A takie coś wam serwuje. 
Myślę, ze jeszcze ktoś to czyta. Jak tak to komentujcie ten post, który 
napisałam dawno ale były małe problemu więc nie dodawałam.
Przepraszam za błędy jak są . I teraz częściej będę dodawać. 
Nawet rozpisałam co kiedy trzeba dodać. ,
Naprawdę dziekuję tym , który czytaja te wypociny :** 

CZYTASZ-KOMENTUJESZ- I BARDZO MOTYWUJESZ !!